Triathlonista, trener, tata – Adrian Kostera
Duże susy najczęściej kończą się na oddziałach ortopedii i na łóżkach u fizjoterapeutów.
Duże susy najczęściej kończą się na oddziałach ortopedii i na łóżkach u fizjoterapeutów.
Ludzie mówią trzeba złamać 40 minut na jakimś dystansie, a potem 20 minut, a dla mnie najważniejsze jest żebym to ja się nie złamała w tym całym bieganiu.
Wszystko zaczęło się na początku czerwca, w sumie to jak zawsze – szybciej zadziałałem niż pomyślałem: Nie kłamałem – naprawdę bardzo chciałem. To co teraz napiszę jest bardzo niepolityczne i zalatuje fanatyzmem, ale taka jest prawda. Brakowało mi poniewierki związanej z ultra. Tego stanu, w którym twój własny organizm wysyła ci zapytanie, czy aby na…
Od zeszłego weekendu minął zaledwie tydzień, ale w mojej głowie Ultrakotlina odbyła się jakiś miesiąc temu. Życie po raz kolejny nabrało rozpędu, w ciągu tygodnia trudno mi znaleźć czas na myślenie, o pisaniu nie wspominając. Ale optymizm który znalazłem przed wyjazdem na Kotlinę pozostał. Nie planowałem w tym roku udziału w Przejściu. Dalej uważam, że…
Czas leci, emocje opadają. Od Janosika minął już tydzień i mogę na wszystko spojrzeć z większym dystansem. Karkołomna podróż w Tatry wydaje się być ledwie drobną niedogodnością, a złość na organizatora wyparowała praktycznie do zera, zostawiając tylko wspomnienia niesamowitej trasy. Gdyby wszystkie przygody zostawały w głowie w takiej formie… Tak czy owak, do relacji mogę…
Dużo emocji. I trochę kilometrów na dokładkę. Miałem w zeszłym tygodniu okazję organizować, uczestniczyć i wygrać (choć to ostatnie jest najmniej frapujące) w pierwszym w Brzegu Dolnym ultramaratonie. O tym, jak wyglądało bieganie przez 11 godzin i 11 minut już napisałem – relacja jednak dla odmiany nie zawisła na blogu, a na serwisie Kingrunner.com –…
– Ile to jest 36 x 3? – Co? – No, dawaj, ile to jest? – … … … 108? – Dobrze, lecimy dalej … Sentymentalny jakiś ten rok. Nie tak dawno wspominałem pierwszą Izerską Wyrypę (wpis niestety uciekł w trakcie zmiany serwerów), a teraz poszedłem jeszcze dalej – wróciłem tam, gdzie wszystko się zaczęło….
Przyznam szczerze, że jestem zaskoczony. Bardzo zaskoczony. Bo zacząłem już sprawdzać, ile kosztuje wysłanie paczki do Irlandii. Robert okazał się jednak wytrwały (albo bardzo głodny) i pojął wyzwanie i dorzucił w poniedziałek prawie 37 km. Tym samym jako jedyny uczestnik rywalizacji złamał barierę 300 km. Robercie, gratulacje! Nagroda główna, czyli mieszanka musli dla ultrasów jedzie…