5:00 w sobotę, czyli magia ultra

Jest sobota, 4:00rano.  O tej godzinie nieliczni pracują, a większość obraca się na drugi bok, będąc głęboko s sferze sennych marzeń. Są też Ci, którzy wybrali, co innego, nie są tu z przymusu. Są, bo część z nich chce udowodnić coś innym, a część sobie, są, bo wybrali taki sposób spędzenia tego poranka/nocy. Ultrasi, czyli…

Czytaj dalej

Kazbek

Na początku tego roku moja Druga Połówka wraz z kumplem stwierdzili „w tym roku jedziemy na Kazbek”. Panowie zaproponowali wyjazd jeszcze kilku osobom i summa summarum po małych „wykruszeniach” nawet przed samym wyjazdem, zostało nas ośmioro chętnych – zdecydowanych. Termin urlopu uzgodniliśmy na przełom sierpnia i września co później okazało się mega trafne. Bilety lotnicze…

Czytaj dalej

Przygoda na Alasce

W czerwcu 2023r. wróciłam z odległej i zimnej krainy… Była to wyprawa na kontynent Ameryki Północnej, gdzie najwyższy szczyt Denali uchodzi za najzimniejszą górę na świecie. Organizacja wyprawy ruszyła z początkiem roku 2023 kiedy to można było składać wniosek o permit, czyli pozwolenie wejścia na szczyt. Kolejne etapy przygotowań to ciężkie treningi, zakup specjalistycznego sprzętu,…

Czytaj dalej

Kowar Bike Maraton – masakra żółtodzioba

Jak dobrze być w czymś nowicjuszem – wtedy nawet srogi łomot może być dobrą lekcją i sporym krokiem naprzód. Ale od początku… Kilka miesięcy temu dałem się namówić Pawłowi na zmianę dyscypliny i przesiadkę z szosy na MTB. Jako że w dotychczasowym sporcie zaliczam kolejne warstwy dna (i mułu), pomysł wydawał mi się niegłupi, zresztą…

Czytaj dalej

Karkonoszman po raz piąty

Gdy o 6:00 w aucie zadzwonił budzik, nie poczułem klasycznego dla mnie rozdrażnienia. Przez głowę nie przelatywały myśli w stylu ” po jaką cholerę to robię?” czy „mogłem być teraz w domu”. Gdy otworzyłem oczy, miałem jasno postawione zadanie na ten dzień – ukończyć zawody w limicie i utrzymać status „All Finisher’a”. I gdy wysiadłem…

Czytaj dalej

Ultrakotlina – jak się bawić, to się bawić

Od zeszłego weekendu minął zaledwie tydzień, ale w mojej głowie Ultrakotlina odbyła się jakiś miesiąc temu. Życie po raz kolejny nabrało rozpędu, w ciągu tygodnia trudno mi znaleźć czas na myślenie, o pisaniu nie wspominając. Ale optymizm który znalazłem przed wyjazdem na Kotlinę pozostał. Nie planowałem w tym roku udziału w Przejściu. Dalej uważam, że…

Czytaj dalej

Kareta Pików i Trójka Waletów – Ultrajanosik 2017

Czas leci, emocje opadają. Od Janosika minął już tydzień i mogę na wszystko spojrzeć z większym dystansem. Karkołomna podróż w Tatry wydaje się być ledwie drobną niedogodnością, a złość na organizatora wyparowała praktycznie do zera, zostawiając tylko wspomnienia niesamowitej trasy. Gdyby wszystkie przygody zostawały w głowie w takiej formie… Tak czy owak, do relacji mogę…

Czytaj dalej

Słów kilka o zbiegach

Po starcie w Półmaratonie Karkonoskim postanowiłem się podzielić swoimi doświadczeniami odnośnie podbiegów. Nie minęło dużo czasu, a ponownie zawitałem do Szklarskiej Poręby, tym razem na Wielką Pętlę Izerską. Jako że o samych zawodach mogę napisać niewiele – było gorąco i ciężko. Jest więc okazja do opisania tego, co tygryski lubią w górach najbardziej – zbiegania….

Czytaj dalej

O podbiegach słów kilka

Po Półmaratonie Karkonoskim chodzi za mną myśl, aby napisać coś o technice biegania w górach. Z jednej strony nie potrafiłbym powiedzieć, że jestem specjalistą i autorytetem, do Marcina Świerca to raczej mi daleko. Z drugiej, jak widziałem niektórych startujących w Szklarskiej, to ręce mi opadały (na szczęście na uda, żeby robić swoją robotę). By ostatecznie rozwiać…

Czytaj dalej

Karkonoszman A.D. 2017

Tu Martynka. Mama i Tatko zrobili mi prezent z okazji skończenia 11 tygodnia życia. Zabrali mnie do Czocha i Śnieżki. A było to tak… fot. Bartek Sadowski Tatko był na czas! Na czas dojechał na odprawę! (17:55) i na czas wszedł do wody przed startem! (6:59). I Tatko zasadniczo był w weekend na czas. Tylko…

Czytaj dalej

Harda Suka – część II

Wcześniejszą część zmagań na Hardej znajdziecie tutaj Rower Wybiegam ze strefy, obok mnie Gosia biegnie z rowerem na plecach. Szybka zmiana butów i zaczynamy zabawę. Bez zapierniczania, w końcu przede mną cała noc tej zabawy. Pierwsze kilometry nawigacyjnie ok, mimo że na razie nie ma koło mnie Gosi. Mijam wioskę za wioską, a na niebie…

Czytaj dalej