Jazda po zmroku stała się czystą przyjemnością, czyli test lampek od Towild!

Nigdy nie byłem fanem trenowania po zmroku – niezależnie czy jest to bieganie, czy jazda na rowerze. Jednak wraz z końcem wakacji coraz częściej jestem skazany na trenowanie w ciemnościach. Tym razem okres ten przebiega przyjemniej niż zwykle, dzięki temu, że w moje ręce trafiły lampki od firmy Towild

Na przód  “wleciała” Towild CL1000 – jak łatwo można się domyślić o mocy 1000 lumenów. Z tyłu z kolei znalazła się lampka Towild TL02. Obie lampki mają wejście USB typu C, co jak dla mnie jest super rozwiązaniem, ponieważ ładuje je tą samą ładowarką co telefon. Oczywiście zestawy lampek są zaopatrzone w dedykowane kabelki do ładowania. Obsługa lampek jest naprawdę prosta, lampka posiada jeden przycisk, który trzeba przytrzymać, żeby włączyć lub wyłączyć a nacisnąć, żeby zmienić tryb. 

Obie lampki są wodoodporne, dzięki czemu można z nich korzystać w każdych warunkach pogodowych. Miałem okazje potwierdzić ich wodoszczelność podczas niejednej ulewy i poradziły sobie bez najmniejszych problemów. Montuje się je błyskawicznie: tylną do sztycy lub do siodła, a przednią do kierownicy za pomocą dedykowanego adaptera, który pasuje do wszelkich grubości kierownicy lub do mocowania znanych marek takich jak IGPsport czy Garmin. Przednia lampa posiada 5 trybów działania, w najmocniejszym trybie świecącym na ponad 150m! Wytrzyma 3 godziny, natomiast w najsłabszym trybie wytrzyma aż 18 godzin, tylna lampka również posiada 5 trybów oświetlenia, a w najmocniejszych może świecić aż 36 godzin!  

Lampki bardzo dobrze sprawują się na drodze, ale śmiało można z nimi bezpiecznie wjechać do lasu. To właśnie podczas jazdy po lasach w przedniej lampce zazwyczaj miałem włączony najmocniejszy tryb, dzięki czemu jazda była naprawdę komfortowa, mogłem pokonywać też trudne technicznie odcinki czy hopy i dropy,  z powodzeniem mogłem omijać też wszelkie kałuże czy gałęzie, których w tym okresie jest naprawdę sporo. Nawet jadąc ze sporą prędkością (ponad 30 km/h) byłem w stanie bez problemu dostrzec przeszkody na drodze. Gdy wjeżdżałem w łatwiejszy teren, zmieniałem tryb na słabszy w celu oszczędności baterii, dzięki czemu lampkę musiałem ładować co 3 czy 4 dni, trzeba o tym pamiętać, żeby nie zostać bez światła kilka kilometrów od domu, ale dużym plusem jest też fakt, że lampka informuje nas gdy kończy się jej bateria poprzez 3-stopniowe mruganie co kilkadziesiąt sekund. 

Natomiast tylną lampkę przez prawie 2 miesiące używania ładowałem tylko dwa razy i to tylko ze względu na komfort psychiczny, żeby przypadkiem lampka nie rozładowała się gdzieś w trasie. Dużym zaskoczeniem dla wielu kolarzy czy też kierowców, którzy za mną jechali, był fakt, że lampka posiada światło stopu, które zapala się podczas hamowania, dla niektórych jest to dosłownie kosmiczna technologia, ale trzeba przyznać, że spełnia swoje zadanie i poprawia bezpieczeństwo jazdy w grupie czy w ruchu ulicznym. 

Według mnie lampki od Towild posiadają mnóstwo zalet. Atrakcyjny wygląd, bardzo dobre działanie, szybki montaż i łatwe ładowanie. Nawet cena na tle konkurencji jest bardzo atrakcyjna! 

Jakub

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *