Joanna „KOZA” Kozanecka

IROMANpl: Spędzasz bardzo dużo czasu w podróży. Można powiedzieć, że uprawiasz triathlon i wspinasz się po górach, a jednak prezentujesz zdjęcia z podróży na rowerze… czemu rower?

Tak racja, mam dużo zainteresowań, hobby. Bieganie, triathlon, góry, rower. Niestety, biorąc pod uwagę obowiązki zawodowe, czasami musze wybrać, która dyscyplina wygrywa w danym czasie. Ale też, ten wybór wynika z tego, co mnie akurat bardziej interesuje. Aktualnie jest to rower i to w wersji ultra. Dwa lata temu kupiłam niesamowity rower – gravel i zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Potrafi pokazać mi takie miejsca w Polsce, o których nawet nie miałam pojęcia.

Można powiedzieć, ze masz nową miłość i jest nią GRAVEL. Co takiego

Bardzo ogólnie można powiedzieć, że gravel to taki rower szosowy, którym można zjechać z twardego asfaltu, wjechać w pola, las i szuter i cieszyć się zupełnie innym wymiarem kolarstwa. Takiego kolarstwa romantycznego.

Wybierasz bardzo długie i jeszcze dłuższe wyprawy i zawody. Jak wspominasz Wisła 1200?

Tak naprawdę to opowieści o Wiśle1200 sprawiły, że zainteresowałam się tym rodzajem kolarstwa. W tym momencie, mogę powiedzieć ze spróbowałam Wisły dwa razy, w dwóch kierunkach. W zeszłym roku pojechałam ze źródeł Wisły na Baraniej Górze do Ujścia Wisły do Bałtyku, a tym roku trasa została poprowadzona „pod prąd”. Obie trasy wspominam niesamowicie. Czasami Wisła jest kochana, przyjazna i cudowna, żeby za chwile zaskoczyć błotem, trawami, krzakami i totalna dzikością.

Co było największym wyzwaniem?

Podczas pierwsze edycji pierwszym wyzwaniem było odpowiednie spakowanie. Stając na linii startu nie wiedziałam czy będę jechać 5 dni, a może 6 czy może i 8 dni. Czy pakować się „na lekko”, czyli bez sprzętu biwakowego, czy jednak zabrać ze sobą jakiekolwiek zabezpieczenie przed problemami ze znalezieniem noclegu na trasie.

Później, już podczas jazdy, największym wyzwanie była jazda po 12-14h dzień po dniu. A tak naprawdę to był kolejny poranek, kiedy po całodniowej wyrypie dzień wcześniej, trzeba było znów rozkręcić nogi i znów usiąść na siodełku. To pamiętam jak duże wyzwanie dla mnie.


Jakie miejsce, zdarzenie zapadło Ci najbardziej w pamięć?

Było sporo miejsce, które pamiętam, które na długo ze mną zostaną. I jak te ciężkie, trudno chwile, gdzieś znikają w głowie z biegiem czasu, tak te piękne, pozostają na długo. Na pewno zapamiętam wszystkie poranki, to słońce, mgły nad polami, ptaki budzące się ze snu. Niesamowite obrazy. Oczywiście, nie tak łatwo zapomina się tzw. „Amazonkę podwarszawska”, gdzie niejednokrotnie jechało się praktycznie po wymytych klifach nad samą wodą, gdzie co chwile trzeba było zsiadać z roweru, aby przenieść rower, przez powalone drzewa, czy brodzenie w błocie po kostki, które oblepiało wszystko dookoła.

Jak się przygotowujesz to takiej wielodniowej wyprawy (fizycznie, sprzętowo)?

Przygotowania do takich zawodów to dość długotrwały proces, ale uważam, że niezbyt skomplikowany. U mnie to wyglądało tak, że bardzo dużo jeździłam, jeździłam i jeździłam. Czasami godzina przez pracą, dwie godzina po pracy, czasami dłuższa jazda w weekend (taka 6-8h). I tyle. Tak zwane „dupogodziny” w różnym terenie i to dało mi swobodę w głowie że dam radę.

Jeśli chodzi o sprzęt, to bardzo dużo podpatrywałam innych, którzy już wcześniej próbowali swoich sił w takich imprezach. Dużo czytałam i pytałam innych o ich doświadczenia i patenty. Natomiast to co nie zmieniło się u mnie jeśli chodzi o sprzęt rowerowy, to dobrze wyposażona torba z narzędziami, zapasowymi dętkami, hakiem i pompką, oraz podstawa podstaw to kask – dobrze dobrany, wygodny  i bezpieczny kask.

Jeździsz na gravelu, ale w zawodach triathlonowych także bierzesz udział. Jaki sprzęt wybierasz i na co zwracasz uwagę?

Czy jeżdżąc na gravelu czy na zawodach triathlonowych, zawsze w pierwszej kolejności zwracam uwagę na bezpieczeństwo. Bezpieczeństwo moje, bezpieczeństwo innych zawodników i bezpieczeństwo sprzętu. Przez zawodami zawsze dokładnie przygotowuje rower, reguluje, smaruje, sprawdzam, tak samo inne wyposażenie sprawdzam czy mnie nie zawiedzie na zawodach, czy podczas zwykłej weekendowej przejażdżki.

Kobiety często mają mnóstwo butów… a Ty? Masz wiele par butów rowerowych? Wybierasz buty MTB czy szosowe? Na co zwracasz uwagę przy wyborze obuwia?

Szczerze, to ma więcej butów biegowych niż rowerowych. Pewnie, dlatego, że jednak rynek rowerowy, gravelowy dla kobiet jest bardzo ubogi. Niejednokrotnie muszę szukać dla siebie sprzętu na męskich pólkach stawiając, jako priorytet wygodę i niezawodność, nad wyglądem. Lepiej sytuacja wygląda w segmencie butów szosowych, ale gravelowe buty mam męskie. Ale to, co podoba mi się w modzie gravelowej to pewna „oldschollowość”. Koszula flanelowa w kratę, stonowane ziemiste kolory, buty wiązane sznurówkami. Oj jak mi się to podoba!

Promocja specjalna KOZAcka -10% na wszystkie buty i kask w sklepie IROMAN.pl

Jazda w kasku?

Jazdę w kasku uważam, za obowiązek. Nie ma żadnego wytłumaczenia, aby w kasku nie jeździć.  Ja nawet jak jadę do sklepu, na spotkanie zawsze zakładam kask.

A żeby ten kask spełniał swoje właściwości, trzeba go dobrze dobrać. Nie kupujcie kasku przez internet, bo „ ten jest ładny”. Przed zakupem kasku trzeba sprawdzić dokładnie rozmiar, głębokość, przymierzyć, sprawdzić jak leży – czy nie chwieje się na boki, czy nie jest za płytki, lub za głęboki. Jeśli jeździsz w czapeczce, dolicz do obwodu głowy ok. 1cm tak, aby taki zestaw był wygodny i bezpieczny.

A jeśli, po sprawdzeniu wszystkich paramentów, zdecydujesz się kupić kask przez internet, to w razie rozbieżności praktyki z teorią, nie bój się go wymienić. Sprzedawcy na pewno nie będą robić z tym problemów.

No i na koniec.. dwa krótkie pytania:

W czapeczce czy bez czapeczki na rowerze?

Zawsze w czapeczce 😊

Po kawie czy bez kawy?

Tylko po kawie i to z rowerowej filiżanki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *