Miałam okazję przez drugą połowę sezonu testować licznik iGSPORT, a konkretnie model BSC200 i warto na wstępie zauważyć, że jestem marudnym człowiekiem 😛 W opakowaniu dostajemy oczywiście licznik (no, kto by się spodziewał… nie zrażajcie się, postaram się już więcej tak odkrywczych rzeczy nie pisać w tym tekście), kabel (wejście C, więc tradycyjne, dostępne w telefonach) oraz uchwyt (ale licznik pasuje także do uchwytów Garminowskich).
Wygląd Jak wiadomo, temat rzeka, każdemu podoba się coś innego, jedni cenią minimalizm, a inni wolą licznik wielkości telefonu. Jak dla mnie wielkość jest odpowiednia, wszystkie dane są bardzo czytelne. Ale tak jak wyżej, mi osobiście podobają się liczniki z nie przesadzoną wielkością, więc BSC200 jak najbardziej się w ten kanon wpasowuje. Wyświetlacz jest czytelny i czarno-biały, dla mnie brak kolorów nie stanowi problemu, ale jeżeli zależy Wam na kolorkach to warto przyjrzeć się BSC300 😉
Synchronizacja Z czujnikami (w moim wypadku to czujnik mocy i kadencji z pedałów oraz czujnik tętna, który udostępniany był z zegarka Garmin Fenix — nie używam czujnika tętna na klatkę, bo obcierają mnie niemiłosiernie) była prosta, samo połączenie działało płynnie i nie gubiło sygnału podczas treningu. Synchronizacja z telefonem przebiegła tak samo bezproblemowo.
Dokładność Licznik testowałam porównując go do Garmina 530, który jeszcze mnie nie zawiódł oraz zegarka, więc rywali nie miał łatwych 😉 Ale oficjalnie uznajemy remis, ponieważ wszystkie urządzenia pokazały taki sam przejechany dystans, więc dokładnością dorównuje dużo droższym licznikom. Co chyba w sumie porównując cenę — jednak przechyla szalę zwycięstwa na stronę BSC200. Tutaj ciekawostka, sprawdzałam także przewyższenia i każdy z 3 rywali pokazywał co innego (było to ok 20 m różnicy, więc przy przewyższeniach ok. 600), nie były to duże różnice, ale nie umiem określić, który wygra, mogę jedynie założyć, że każdy kłamie na swój sposób 😀 A jak już jesteśmy przy wysokości, bardzo spodobało mi się wyświetlanie aktualnego nachylenia i wykres wysokości z ostatnich paru kilometrów, tutaj BSC200 jest dużo dokładniejszy, więc wygrywa z konkurentem.
Jeżeli chodzi o podsumowanie treningu to BSC200 wylicza oczywiście średnie mocy, prędkości, kadencji, temperatury, tętna oraz TSS, IF, NP i pewnie jeszcze parę, z których nie korzystam, więc się nie wypowiem 😛
Nawigacja
Tutaj warto zauważyć, że jestem osobą, która dużo jeździ na wgranych trasach i korzysta zarówno z rysowania tras, jak i po prostu mapy oraz funkcji „powrót do punktu startowego”. Brakuje mi właśnie w funkcji” powrót do startu” możliwości wyboru — powrót tą samą trasą lub utworzenie najkrótszej, ponieważ w tym liczniku jest możliwość powrotu po tej samej trasie, więc jeżeli przekroczymy połowę zaplanowanego dystansu i się zagubimy, to będziemy musieli dokręcić bonusowe kilometry. Oczywiście, można wtedy utworzyć wtedy nowy kurs w aplikacji, ale ja jestem po prostu leniwa i tutaj wygrywa mój obecny licznik. Sama nawigacja- jest jak najbardziej ok, z tym że brakuje mi jednak bocznych dróg na mapie, ale pod tym kątem jestem po prostu marudna. Jeżeli, ktoś używa nawigacji rzadko lub nie przeszkadzają mu takie niuanse, to jak najbardziej będzie zadowolony, powiem więcej, za tę cenę i jeżeli dopiero zaczyna taką przygodę, to na pewno się odnajdzie i będzie mógł pozwiedzać nowe okolice. I żeby nie było — o wiele droższy konkurent też nie jest idealny, potrafi wpuścić w maliny (czasami dosłownie) lub pokierować szosą po piasku.
Aplikacja i synchronizacja Aktywność możemy synchronizować z aplikacją iGPSPORT (zainstalowaną na smartfonie) w celu analizy i udostępniania w serwisach Training Peaks oraz Strava. Licznik obsługujemy przy pomocy dwóch przycisków znajdujących się w dolnej części obudowy, co upraszcza jego obsługę do minimum. Dzięki nim uruchomimy licznik, włączymy zapis danych, pauzę oraz dokonamy wstępnych ustawień. Większą ilość funkcji ustawimy z poziomu aplikacji w telefonie komórkowym.
Podsumowanie Jak wszystko i licznik BSC200 ma swoje plusy i minusy. Za tę cenę jest więcej plusów, bo jednak licznik sprawował się bardzo dobrze, synchronizacja, aplikacja, współpraca z czujnikami czy dokładność dorównują dużo droższym licznikom. I tak naprawdę wszystko by było super, gdyby nie nawigacja. Podkreślam — za tę cenę w ogóle posiadanie nawigacji jest mega opcją, po prostu ja jestem w stanie dopłacić dużo, ponieważ nawigacja jest dla mnie niezbędna, bo używam jej bardzo często. Tak naprawdę to jedyny minus — więc jeżeli ktoś nie potrzebuje tak dokładnych dróg, to nawigacja jest na prawdę warta zakupu. A jeżeli tak jak ja nie umiecie żyć bez nawigacji to warto zainteresować się wyższymi modelami licznika iGSPORT, jak chociażby iGS630 lub BSC300, które już posiada taką nawigację, a nadal jest to bardzo dobra cena w stosunku do konkurencji.