Ponad 4 lata temu, gdy kupowałem pierwsze odżywki na magazyn, nie miałem pojęcia, gdzie mnie to zaprowadzi. Gdy kilkanaście miesięcy później podpisaliśmy umowę z Shimano i powstał sklep, miałem już jakieś mgliste przeczucie, że MOŻE (ale tylko „może”) będzie z tego coś większego. Ale gdy dzisiaj patrzę wstecz i widzę jaki ogrom dzieli nas od tamtych wydarzeń, mogę z całą szczerością powiedzieć, że nie myślałem, że zajdziemy tak daleko. A przecież patrząc z dystansu – dalej jesteśmy na początku drogi.
Niemal połowę swojego życia uczę się Ultra. Właśnie uczę, bo każdy kolejny rok, każdy kolejny start, przynosi mi nowe przemyślenia i doświadczenia. Ultra ukształtowało mnie jako człowieka, wpłynęło nie tylko na moją kondycję, ale przede wszystkim na moje spojrzenie na świat. Przez pewien czas nawet definiowało mnie jako człowieka – byłem w pierwszej kolejności Ultrasem, a dopiero dalej kimś tam jeszcze. Dzisiaj jest już trochę inaczej, ale dalej stanowi to ważną część „Ja”, któremu udaje mi się czasami poprzyglądać. I umiejętności radzenia sobie z ultra dawno zaadoptowałem do radzenia sobie z wyzwaniami w pozostałych dziedzinach życia.
Nie bez powodu te dwa powyższe akapity są obok siebie. Iroman.pl okazał się największym („okołosportowym”) ultra w moim życiu. I jak każde ultra przyniósł wiele kryzysów i chwil triumfu. Było wszystko – momenty walki o przetrwanie i pozostanie na trasie, poczucie niemocy dotarcia do następnego zakosu, o mecie nie wspominając. Ale były też chwile, gdy słońce wschodzi (nawet jeśli w tym wypadku nad klawiaturą) czy odnajdywanie nowych pokładów sił. Spotykanie na trasie ludzi, z którymi szlak okazywał się łatwiejszy. I jak to w Ultra – tak i tutaj ci ludzie okazali się ważną częścią tego wszystkiego.
Ale ale, żeby dopłynąć do brzegu – Iroman przez większość swojego istnienia był przecież przede wszystkim blogiem. Jest to jedna z tych rzeczy, na którą zwyczajnie w ostatnich latach zabrakło miejsca. W tym kontekście od dawna siedzę na poboczu trasy i próbuję przekonać sam siebie, żeby ruszyć dalej. I w końcu pojawiła się sposobność do zrobienia kolejnego kroku. Wspomniani już wyżej ludzie. Zrobiło się ich dookoła tak dużo i są tak fajni, że dlaczego nie mielibyśmy spróbować? Nie wiem dokąd zaprowadzi nas ta droga, ale wierzę, że możemy zajść daleko.
Tym samym, podpisuję powyższy, krótki jak na mnie, wpis, ponieważ w najbliższym czasie będziecie mieli okazję przeczytać tutaj twórczość znacznie większego grona. Wszystkim współautorom gorąco kibicuję i nie mogę się doczekać, żeby samemu zacząć czytać „już nie tylko swojego” bloga.
Z pozdrowieniami ze szlaku
Irek z Iroman.pl