Tata biega… jak umie. Miękinia półmaraton

Wstaliśmy rano i z lekką obsuwą zebraliśmy się do wyjazdu. Znaczy Mama i Tata się zebrali, bo ja spałam. A obsuwa była, bo trzeba było spakować nie tylko mnie ale jeszcze tatę (albo odwrotnie?). Tata mówi, że najgorzej jechać na zawody, które są pod domem, bo wtedy zawsze człowiek myśli, że zdąży, a koniec końców…

Czytaj dalej

Harda Suka – część II

Wcześniejszą część zmagań na Hardej znajdziecie tutaj Rower Wybiegam ze strefy, obok mnie Gosia biegnie z rowerem na plecach. Szybka zmiana butów i zaczynamy zabawę. Bez zapierniczania, w końcu przede mną cała noc tej zabawy. Pierwsze kilometry nawigacyjnie ok, mimo że na razie nie ma koło mnie Gosi. Mijam wioskę za wioską, a na niebie…

Czytaj dalej

Runda 3: O tym, jak nie dałem się wydymać Hardej Suce

Na wstępie małe wyjaśnienie odnośnie tytułu. Utrzymuje się on w konwencji organizatorów, którzy sami już wspominają, że mają problem z nazwą imprezy. Jeśli dla kogoś zbyt wulgarnie – przepraszam i obiecuję, że sprowadza się to w zasadzie tylko do tytułu. No, może jeszcze do mojego dymania na Ciemniaka… …Późny wieczór, gdzieś po Słowackiej stronie gór….

Czytaj dalej

runda 1 i 2 – dwa zero dla mnie

Zaczęło się. Trzy weekendy, cztery starty. Jeden wariat i support który stara się go utrzymać przy życiu. Pierwsze dwa słowa padły w ostatnich dniach. Runda 1 – Triathlon IT, Powidz, 17 czerwca, piątek Rozgrzewka. Nie zajechać się, to miało być hasło tego dnia. Oczywiście można je sobie wsadzić w… no, ale jak tu nie poszaleć…

Czytaj dalej

Bajka o tym co działo się w marcu

I zrobiła się połowa kwietnia. Osiągam nowe poziomy nie tylko sportowo, ale również jeśli idzie o bycie w niedoczasie. I chociaż w kwietniu już trochę się działo, to na blogu jestem cały czas w marcu. No nic, trzeba ciąć i pisać skrótowo. Tak więc zbierając ten cały bajzel do kupy… ZUK „zlekceważyłeś ten start”. Taki…

Czytaj dalej

Zamieć – odsłona III

„O, jak ładnie” … „O ja pier*** jak tu pięknie” … „O kur**, tu jest zaje** ” Pierwsza runda biegu na Skrzyczne upłynął mi w dużej mierze na przekleństwach. Na szczęście nie były one spowodowane (przynajmniej w tych momentach) tańczeniem na lodzie, czy ostrymi podejściami.  Temperatura na lekkim plusie, lekki wiatr, lekkie słońce. Nawet śnieg…

Czytaj dalej

Małe Ultra – Operacja 11:11

Dużo emocji. I trochę kilometrów na dokładkę. Miałem w zeszłym tygodniu okazję organizować, uczestniczyć i wygrać (choć to ostatnie jest najmniej frapujące) w pierwszym w Brzegu Dolnym ultramaratonie.  O tym, jak wyglądało bieganie przez 11 godzin i 11 minut już napisałem – relacja jednak dla odmiany nie zawisła na blogu, a na serwisie Kingrunner.com –…

Czytaj dalej

XVI Poznań Maraton

11 ukończony maraton. Od pierwszego, we wrześniu 2010, zmieniło się wszystko i nic. Dystans, ból na trasie, nawet muzyka… nawet myśli na trasie idą w tych samych kierunkach… I tylko czasu na trasie trochę mniej się spędza. Tym razem na zawody pojechaliśmy aż w cztery osoby – liczebność dawno już u mnie niespotykana. Do samochodu…

Czytaj dalej

XXXIII Wrocław Maraton – inne spojrzenie

W ostatnią niedzielę miałem małe święto. Święto tym ciekawsze, że połapałem się w nim dopiero w poniedziałek – no bo kto by liczył, że to wypadał akurat dziesiąty ukończony maraton? Wrocław ponownie nie był dla mnie miejscem do ścigania się. Zeszłoroczne zającowanie oficjalne, zamieniłem w tym roku na zającowanie prywatne. I jako że na dobrą…

Czytaj dalej

3 x 1/2 IM

Sezon TRI ma się ku końcowy, przynajmniej w moim wykonaniu. Być może jeszcze spontanicznie coś tam wpadnie, ale zasadniczo co było do zrobienia w tym sezonie, zrobiłem. Trzy połówki to i tak aż nad to, jak na moją głowę. Zaczęło się szaloną wyprawą na Karkonoszmana – jechać, nie jechać, „dobra, to jednak jechać”. Zimny, deszczowy,…

Czytaj dalej

II ZUK – Zimowe Karkonosze na wiosnę

Po raz kolejny przekonałem się, jak dobrze jest mieć rodzinę w okolicach bazy zawodów. W piątek przyjechaliśmy do rodziców Asi, wieczorem krótka wycieczka do Karpacza na odprawę (sierotka zapomniała dokumentów, ale udało się wynegocjować numerek startowy „na twarz”) i na badania dla uniwersytetu medycznego (na których wyszło, że ledwo stoję na nogach). Raz-dwa i można…

Czytaj dalej